PORNOGRAF na scenie kabaretowej Czarny Kot Rudy w Teatrze Polskim w Szczecinie

Kilka miesięcy temu w przyciemnionej sali Czarnego Kota Rudego, wśród wielu osób siedzących przy stolikach, sączących wino…

Na scenie kabaretowej królowały tym razem piosenki Georga Brassensa. „Pornograf” to program składający się z utworów tego znakomitego francuskiego artysty. Pisane przez niego teksty dotyczyły różnych tematów: wybrzmiały utwory nostalgiczne, z przesłaniem, ale też żywe, skoczne, wypełnione frywolnym, codziennym językiem zwykłych ludzi i tychże ludzi codziennymi sprawami. /zdj. Włodzimierz Piątek/


PORNOGRAF

Reżyseria:

  • Adam Opatowicz

Obsada:

  • Piotr Bumaj
  • Adam Dzieciniak
  • Michał Janicki
  • Sławomir Kołakowski
  • Mirosław Kupiec
  • Wiesław Łągiewka
  • Aleksander Różanek

oraz zespół muzyczny:

  • Krzysztof Baranowski
  • Roman Rydz (gościnnie)

A oto jeden z tekstów G. Brassensa:

ROGACZ

Nie w guście żony mej czas spędzać w samotności
Gdy ja się uszlachetniam wpatrzony w wędki nić
Wierna naturze swej przyjmuje wszystkich gości
Honory domu im oddając w łóżku mym
Honory domu nam oddając w łóżku swym

Tak rogacz ze mnie jest hoduję piękne rogi
Miodowy miesiąc mój niejeden trafił szlag
Nie są już świętem mym zabawy mojej żony
Bo towarzystwo innych w siódmym niebie ma
Bo towarzystwo nasze w siódmym niebie ma

Kontrakt małżeński ni moja osoba skromna
Nie budzą w żonie mej szacunku ni za grosz
A fakt że cały las to drobiazg przy mych rogach
Dla mojej pięknej żony jest najmniejszą z trosk
Dla jego pięknej żony jest najmniejszą z trosk

Z całego miasta walą wszyscy co noszą spodnie
Tu każdy opierunek ma i darmo wikt
Kwiatki z ogrodu mego zrywa byle przechodzień
By w butonierce nosić hańbę mą i wstyd
By w butonierce nosić hańbę jego i wstyd

Gdy umęczony wracam z wędką i ryb koszykiem
Zastaje z gołym gościem golutką żonę mą
Mógłbym nieśmiało prosić „Przykryjcie się choć listkiem”
Powiedzą mi że i tak się wstydzić nie ma co
Powiemy mu że i tak się wstydzić nie ma co

Rozumiem wszystko owszem lecz co by im szkodziło
Grzeczności trochę choć w stosunki nasze wnieść
Zapytać kulturalnie jak tam na rybach było
I o me zdrowie chociaż raz zatroszczyć się
O jego zdrowie chociaż raz zatroszczyć się

Niewiele mi potrzeba trochę delikatności
Dla męża co z pokorą małżeństwa dźwiga krzyż
Rogacza się zazwyczaj na rękach wszędzie nosi
Bo szwagrów przecież łączy pokrewieństwa nić
Bo szwagrów przecież łączy pokrewieństwa nić

Gdy siadam do kolacji wtedy moich rywali
Stać jeszcze na bezczelność by gapić się w mój ryż
Byłoby szczytem gdyby za stołem mym siadali
Z rogacza wszystko mam lecz z Amfitriona nic
Z rogacza wszystko ma lecz z Amfitriona nic

Że połowica wspólna wcale przecież nie znaczy
Że jadło i napoje wspólne muszą być
Niemal mnie zmuszają bym ich wyrzucał za drzwi
I wdzięczny jestem gdy mi nie zabiorą ryb
I wdzięczny jest gdy mu nie zabieramy ryb

Mogę się cieszyć jeszcze że nie są tak bezczelni
By mnie namawiać żebym ze strzelbą włóczył się
„Rzuć stary to łowienie chodź z nami na jelenie”
Bo przecież sam nie będę sobie strzelał w łeb
Bo przecież sam nie będzie sobie strzelał w łeb

Źródło: LyricFind


Świetna zabawa, polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *